'I wanna dance with somebody'
Czy nasze życie to pasmo
przypadków? Zwykłych zbiegów okoliczności które co rusz się nam
przydarzają? A może całe nasze istnienie
można nazwać właśnie takim przypadkiem, psikusem ? Nie wiemy tego i chyba nawet nie będzie dane
się nam tego dowiedzieć? Co najbardziej lubimy w naszym ziemskim życiu? Zapach
kwitnącego majowego bzu o poranku? A
może smak babcinych obiadków i tego ciepłego kompotu? A może jest to widok ukochanej osoby? Widok
jej twarzy która tak bezpiecznie spoczywa obok Twojej na białej poduszce ? Może
są to wypowiedziane słowa 'Kocham Cię ' ?
Co Ty najbardziej lubisz ?
Powiedzieć Ci? Oczywiście, że to zrobię. Ty w swoim życiu najbardziej lubisz
sport. Sport który zadaje ból fizyczny, natomiast daje Ci ukojenie duszy i to
Cię w stu procentach satysfakcjonuje. Co
nie zmienia faktu, że z dnia an dzień coraz bardziej doskwiera Ci samotność i
to chyba jest ostrym kolcem znajdującym się w twojej duszy. Boisz się, że
kiedyś nadejdzie w Twoim takim życiu sama, że umrzesz będąc samotną.
Mijają dni, a Ty od pamiętnego pierwszego treningu nie widziałaś się więcej z rzeszowskimi środkowymi, co gdzieś siedziało w twojej głowie, bo uważałaś ich za całkiem sympatycznych chłopaków i nie chciałaś, aby zakończyło się to na pierwszym spotkaniu, a na razie zapowiadało się, że tak się skończy. Twój każdy dzień niczym nie różni się od poprzedniego. Wegetujesz chodząc tylko na treningi. Bolejące jeszcze nie tak dawno ramie nie daje Ci się już we znaki, kolorowe tejpy zniknęły z barku. Jesteś coraz chudsza, co oczywiście nie uszło uwadze Pani Balbinki, która przejęła się, że za słabo Ci gotuje. Załatwiłaś Panu Stasiowi karnet na wszystkie mecze Rzeszowskich Tytanów, nie tylko drużyny kobiecej, ale i męskiej za co był bardzo wdzięczny.
Mijają dni, a Ty od pamiętnego pierwszego treningu nie widziałaś się więcej z rzeszowskimi środkowymi, co gdzieś siedziało w twojej głowie, bo uważałaś ich za całkiem sympatycznych chłopaków i nie chciałaś, aby zakończyło się to na pierwszym spotkaniu, a na razie zapowiadało się, że tak się skończy. Twój każdy dzień niczym nie różni się od poprzedniego. Wegetujesz chodząc tylko na treningi. Bolejące jeszcze nie tak dawno ramie nie daje Ci się już we znaki, kolorowe tejpy zniknęły z barku. Jesteś coraz chudsza, co oczywiście nie uszło uwadze Pani Balbinki, która przejęła się, że za słabo Ci gotuje. Załatwiłaś Panu Stasiowi karnet na wszystkie mecze Rzeszowskich Tytanów, nie tylko drużyny kobiecej, ale i męskiej za co był bardzo wdzięczny.
-Nicola, ja już nie mam siły –
mówisz cicho do swojej nowej koleżanki sapiąc przeokropnie.
-Mała nie przesadzaj, dziś
ruszamy na podbój klubów, będziemy podrywać polskich chłopaczków- mówi z tym
swoim akcentem uwieszając Ci się na ramieniu. Wiesz, że za żadne skarby świata
nie dasz rady wywinąć się od tego Twoim zdaniem poronionego pomysłu. Przecież
Ty jesteś ostatnią osobą która chadza na nocne dyskoteki otoczone masą alkoholu
i wyrobów tytoniowych.
-Ale mi się tak nie chce,
wolałbym się położyć spać, a po za tym nie mam w co się ubrać – stwierdzasz
nisko opuszczając głowę.
-Nie interesuje mnie to.
Przyniosę Ci sukienkę i buty, mam nadzieje, że nie masz wielkiej płetwy, bo po
tych łyżwach to wszystkiego się można spodziewać. Uprzedzając Twoje następne
pytanie, tak umaluję Cię- wypuszczasz
mocno powietrze i odpychasz się nogą od lodu i zmierzasz w kierunku szatni.
Zimne powietrze bucha Ci w twarz co daje chwilowe orzeźwienie jednak w głowie
tarmoszą Ci się myśli dotyczące dzisiejszej nocnej eskapady. Tak bardzo nie
chcesz iść, a zarazem czujesz w sobie powinność, wiesz, że nie możesz zostawić
bramkarki na pastwę losu.
-No dobra, o 20 u mnie! –
krzyczysz na odchodnego. Wielgaśną torbę już zostawiasz w klubowej szatni, a co
trening przynosisz sobie tylko nowe body no i bieliznę. Drogę do mieszkania przemierzasz
w zastraszającym tempie. Już po chwili pukasz do starych dębowych drzwi Pani
Balbinki, która otwiera Ci drzwi i znika w czeluściach kuchni, rzucasz torbę
koło szafki na buty, różowe adidasy zdejmujesz energicznie. Schylasz się by
poprawić skarpetkę i idziesz w Twoje ulubione miejsce w tym mieszkaniu czyli
do salonu by usiąść na wielkim fotelu bujanym, gdy Kosa Cię widzi momentalnie
wskakuje na chuderlawe kolana.
-O Panie Stasiu widzę, że nowe
krzyżówki Pan rozwiązuje – mówisz
-Słońce czymś trzeba zająć mózg,
żeby nie słuchać ciągłego biadolenia Balbiny –stwierdza, na Twoich ustach
pojawia się wielki uśmiech, a z kuchni dochodzi donośne ‘Słyszałam Stasiek’, co
kwitujecie już barytonowym i trudnym do okiełznania śmiechem – Dobra, powiedz
mi jaki był pierwszy król Polski?
-Bolesław Chrobry - odpowiadasz
- Nie to, że wiesz nie pamiętam,
bo jestem stary, a stary przecież nie jestem mam 18 lat. Nadal osiemnaście lat,
a po za tym nigdy nie byłem dobry w te historyczne klocki- próbuje się
usprawiedliwiać
-Wiesz Stasiek Ty to kurde taki
jesteś bajkopisarz niczym Andersen, stare dziadzisko z Ciebie, ale za to jakie
kochane. Powiedz, lepiej naszej kochanej Lence o tym wiesz naszym tajnym planie
– mówi dumnie starsza kobieta,jednak wzrok mężczyzny zamknął kobiecie usta, która przyszła do salonu trzymając w ręce
dzbanek z malinowo-truskawkowym kompotem, który notabene smakował Ci
przeokropnie. – Dziś na obiad kotleciki schabowe z ziemniaczkami i wielką kupą suróweczki z
kiszonej kapustki- na sam opis dania ślinka cieknie Ci z buzi.
-Wie Pani, co ta Nicola dziś
wymyśliła, na dyskotekę mi każe iść. –żalisz się staruszce
-I bardzo dobrze robi Lenka, nie
można wiecznie żyć samemu, trzeba się rozerwać trochę czasami. W sumie ja też
bym sobie poszła gdzieś potańczyć- dodaje
-Radio Ci włączę będziesz sobie
tańczyła ile będziesz chciała- wtrąca się z przekąsem Pan Stasio
-Nie bądź taki zabawny, bo
będziesz zaraz jadł, ale farbę ze ściany- ripostuje Balbinka, a w Tobie po raz
kolejny dzisiejszego dnia chce się strasznie śmiać.- Kurde, Stasiu, a może
byśmy się dziś do kina wybrali- pyta kobieta głowę rodziny – Rozerwałabym się
tak jak Lenka moja kochana- dodaje
-Granat ruski Ci dam, zawleczkę
wyciągniesz moment będziesz rozerwana- i teraz już nie wytrzymujesz. Chyba cała
kamienica słyszy Twój donośny śmiech.
Reszta część popołudnia mija w jako takim spokoju. Gdy wychodzisz coś
rozczula Twoje serce, a jest to widok starszych państwa, którzy zastępują Ci
dziadków. Pani Balbinka siedzi na kolanach męża i się do niego czule przytula
wtedy dochodzisz do wniosku, że od dziś nie będziesz bronić się uczuć. Punkt 20
w Twoich skromnych progach zjawia się Nicola z małą walizką na kółkach co Cię
trochę dziwi, przez myśl przewija się, że chce się do Ciebie wprowadzić, jednak
gdy na środku salonu otwiera bagaż Twoje oczy przypominają pięciozłotowe
monety. Do ręki podaje Ci białą koronkową sukienkę bez pleców, która kończy się
tuż zaraz za pośladkami. W komplecie dorzuca Ci przeogromnie wysokie, krwistoczerwone szpilki i każe Ci się szybko ubrać. Nie jesteś do końca pewna
tego wyboru ale chcesz chociaż raz poczuć się jak prawdziwa kobieta. Zatapiasz się
w otchłani łazienki, swoje długie nogi smarujesz jednym z malinowych balsamów
do Ciała które tak bardzo uwielbiasz. Twój tatuaż prezentuje się niebywale
dobrze w połączeniu z białą sukienką, dodaje jej drapieżności. Wychodzisz z
łazienki, a w swoje sidła łapie Cię
Nicola, która ma zamiar zrobić jak to samo określiła ‘cudo’. Po chwili na
Twojej twarzy zostają nałożone przeróżne bazy i fluidy; na powiekach narysowane
zostają kocie kreski, a rzęsy wytuszowane. Włosy opadają Ci na ramiona, a Ty
pierwszy raz w życiu czujesz się w stu procentach kobietą, kobietą która widzi
tylko swoja wady aniżeli zalety. Z Twojego mieszkania wychodzicie jak torpedy,
w znakomitych humorach przekraczacie klub dyskoteki, w której panuje straszy
zaduch. Ludzi jest multum co Cie trochę onieśmiela, nie jesteś aż tak towarzyska,
przecież dyskoteka to nie lodowisko. Powoli
jednak odnajdujesz się w parnym miejscu i idziesz w kierunku baru, by Krwawa
Mery dodała Ci wsparcia i odwagi. Po
chwili falujesz bezwładnie z nogi na nogę na środku parkietu. Czujesz jakbyś
była całkiem sama. Czujesz się po prostu dobrze, i wcale nie boisz się tego, że
barman dosypał Ci czegoś do drinka.
Chciałabyś by ta chwila trwała. Jednak nic nie może wiecznie trwać. Do
Twojego ucha zbliża się czyjaś twarz
-Świetnie wyglądasz- nagle
wszystko pęka jak bańka mydlana, znów dostrzegasz tych wszystkich ludzi, Tych
pijanych, śliniących się do każdej ładnej dziewczyny facetów, i widzisz też te,
które zrobią niejednemu dobrze, za drogie buty.
-Dz, dzięki- mówisz, nie
poznajesz bowiem początkowo nadawcy wcześniejszego stwierdzenia.
-Nie poznałaś mnie? – dodaje
-Boże – kojarzysz, wolno, bo
wolno ale jednak- Piotrek, przepraszam. Nie poznałam – odpowiadasz zgodnie z
prawda. Lustrujesz do od czubka grzywki, aż po czubki białych adidasów.
Wyglądał bowiem bardzo dobrze, biała polówka podkreślała dobrze zbudowany tors,
a ciemno granatowe dżinsy dodawały drapieżności. Włosy jak zwykle pozostawiały
ten młodzieńczy look.
-Dobrze, że ja poznałem. Nigdy
bym nie pozwolił sobie nie poznać. Zatańczysz ze mną ?- pyta, a jak na
zawołanie DJ puszcza jedną z tych fajnych wolniejszych piosenek tego sezonu.
Jego ręce całkiem niewinnie łapią Twoje biodra, które praktycznie całe
obejmuje. Ty opierasz wypudrowaną twarz w białą koszulkę chłopaka, modląc się w
duchu by nie upieprzyć mu tego zapewne drogiego ciuchu. Czujesz hipnotyzującą woń jego perfum i
całkiem niewinnie przygryzasz od środka swoją wargę. Jest tak idealnie – Nie powinnaś
ubrać tej sukienki, nie powinnaś tak kusić – dodał, a Wy dalej kołysaliście się
nieśmiało w rytm muzyki.
______
Taadaaam ?
Wczoraj ja podobnie jak bohater opowiadania wyżej obchodził urodziny. Piotrku, mimo, że mnie nie znasz i chyba nie poznasz, mimo, że nie czytasz i nigdy nie będziesz tego widział, wiedz, że Twoja gra jest wielką moja miłością, masz to coś czego inni powinni Ci zazdrościć. Więc jeszcze raz! Bądź sobą i dalej bądź niezastąpiony.
Dziękuje za wszelkie życzenia na gadu od tych które pamiętały o tym, że gdzieś tam w czarnej dupie żyje sobie taka Anka.. I Tobie kochana Aniu, dziękuję Ci za wszystko nie tylko za życzenia,a za to, że po prostu jesteś.
Pojawił się prolog, na całkiem szokującym dla mnie Bartku Kurku. Historia ta będzie miała 6 rozdziałów. Więc zapraszam Was na nią bardzo serdecznie.
Zapraszam również do Krzysia Ignaczaka żeby mu nie było smutno.
Masz pytanie? ASK
Chcesz wiedzieć więcej Facebook.
To ostatni rozdział w tym roku, dodany przeze mnie. Więc z tego miejsca chciała życzyć Wam Wesołych Świąt, zajebistego Sylwestra moje drogie, żeby te święta były dla Was rodzinne, byście miały znów tak świetną wenę jaką macie teraz i bym mogła jak najdłużej czytać Wasze cuda.
Innymi słowy dziewczyny : Wszystkiego, Wszystkiego dobrego
Nie przedłużając, ściskam Anka