czwartek, 23 stycznia 2014

#Six



'You found me'


Ból głowy który tak mocno emanuje po Twoim zmęczonym dziś dziele, ból który przeszkadza Ci prawidłowo funkcjonować, ból który tak kochasz, za którym tak tęskniłaś. Skronie które pulsowały z zastraszającą prędkością, dłonie które je delikatnie masowały, podczas gdy ty siedziałaś na jednej z przerw.  Zawsze kochałaś ten stan w którym coś Cię, bolało bo właśnie wtedy czułaś, że tak naprawdę żyjesz.

Mecz który minął w zastraszającym tempie, mimo, że już a nim nie grałaś, a tylko kibicowałaś zza band przebrana po pierwszej tercji w klubowy dres. Nie żałowałaś decyzji którą podjęłaś, nie uważałaś się za agresora, bo to w sumie ona zaczęła, a zawsze byłaś tą która mówiła ostatnie słowo, tak też było tym razem. Oczywiście nadal się denerwowałaś, dłonie drżały Ci przeokropnie lecz gdzieś w podświadomości wiedziałaś, że dziewczyny dadzą sobie radę, są silne jak nigdy dotąd. Przebierasz z nogi nogę, nie wiesz co masz ze sobą zrobić, po chwili podchodzi do Ciebie trener

-Dobrze się mała dziś spisałaś, dobrze, że jej dowaliłaś, nigdy nie lubiłem, wyżej sra niż dupę  gówniara zakichana, ale to Twój lód, Twoi kibice. – mówi kładąc Ci dłoń na ramieniu, delikatnie się uspokajasz

-Trenerze, ja nie chciałam żeby tak wyglądał mój pierwszy mecz – mówisz cicho i spuszczasz głowę –  Nie chcę, żeby tak mnie zapamiętali i mówili ‘o to, ta co na swoim pierwszym meczu już się bije, bo jest słaba, bo  nie umie inaczej tego rozwiązać tylko zrzuca rękawice i bije się jak chłopak.’- przymykasz powieki i słyszysz znów wypowiadane przez tamtą dziewczynę słowa, które raniły Cię bardziej niż jakikolwiek cios. W buzi czujesz smak cierpkiej krwi, bo zagryzłaś tak mocno zęby, że warga nie wytrzymała i pękła, lecz nie przeszkadza Ci to.

-O czym Ty mówisz? Jesteś nowym bohaterem tych kibiców i moich dziewczynek, pokazałaś się jako dobry fajter, pokazałaś, że my się nie poddajemy, że mamy charakter nawet ten czarny, bo i on potrzebny jest w każdym teamie i właśnie po dzisiejszym meczu widzę w Tobie lidera, zadzioro. – fala gorąca przelewa się przez Twoje ciało, czujesz się doceniona

-Trenerze,  mogę? – mówisz wskazując głową na Piotrka i chłopaka z Krakowa.

-Pewnie, Mała. -  kwitujesz to stwierdzenie głośnym śmiechem- Masz zęby we krwi- teraz Twój śmiech jest jeszcze donioślejszy. Po chwili znajdujesz się w silnych objęciach kumpli którzy przerzucają Twoje drobne ciało z rąk do rąk.

-Lenka, a żeś jej dojebała bęcki.

-Panowie, jakbyście mnie nie znali to moglibyście mówić, że się tego niespodziewani.  

-Za co ją tak sprałaś, na kwaśne jabłko?

- Wypomniała… wypomniała mi dom dziecka. – dodajesz z przekąsem poczym plujesz krwią tuż obok swoich białych air maxów.

-Ten Twój wielki chłoptaś tak trzepał portkami ze strachu, żeśmy mieli niezły ubaw z niego. Jak Cię uderzyła to odwrócił się i poszedł stąd i nie wiadomo gdzie teraz jest – dodaje Olek. Nagle Twój nastrój diametralnie się zmienia. Na gorsze. - Dobra, nie zatrzymujemy Cię leć do niego. Spotkamy się jutro. Tak łatwo się nas nie pozbędziesz.

-Już się cieszę na myśl o nadchodzącym spotkaniu. -  dodajesz będąc już kilka kroków dalej. Wychodzisz z trybun i widzisz wcześniej poznanego Grześka Kosoka który nadal dzielnie dopinguje dziewczynom, wcześniej go nie widział. Podchodzisz do niego i lekko pukasz go swoim biodrem o jego. Przestraszony chłopak patrzy w Twoje roześmiane oczy i coraz bardziej napuchniętą wargę.

-Nie widziałeś gdzieś Piotrka ?- pytasz cicho

-Boże byłaś cudowna- mówi patrząc na Ciebie tymi czekoladowymi oczyma- A Piotrek widziałem siedzi na schodach, bo się bał o Ciebie i zdygał. – uśmiechasz się nikle mówisz równie nikłe’ dzięki ‘  i udajesz się w kierunku domniemanego miejsca pobytu środkowego, gdy go dostrzegasz ten jest biały jak ściana. Siadasz koło niego

-I jak tam Piotruś – gdy słyszy Twój głos zrywa się na równe nogi, stajesz koło niego nagle poważniejąc. A on gdy widzi, że stoisz mocno przytula Cię, tak mocno, że  brakuje Ci tchu. Lekko poluźnia uścisk i całuje Cie we włosy.

-Boże, tak się bałem, dlaczego się z nią biłaś, dlaczego? Czemu na siebie nie uważasz? Masz ego równie wielkie co Igła.

- Sprowokowała mnie – syczysz przez zęby znów plujesz krwią

-Widzisz i boli Cię przez Twoją głupotę buzia –dodaje delikatnie całując Cię w usta, gdy się od niego odrywasz


-Głupotę?! –podnosisz lekko głos- moja przeszłość nie jest głupotom, była horrorem, ale co Ty możesz o tym wiedzieć  miałeś cukierkowy dom, wszystko, a ja zajebany dom dziecka- i w tym momencie pękasz. Znów czujesz tamten ból. Tamte wspomnienia, które tak bardzo ranią.  Jak nic innego. Łzy lecą Ci strumieniami po policzkach.  Znów zatapiasz się w jego ogromnych ramionach – Obiecuje Ci, że przy mnie zapomnisz o tym co było kiedyś, jak będziesz gotowa to mi o tym wszystkim opowiesz, a jeśli nie, to będę czekał dalej. Bo jesteś dla mnie ważna Lena. Tak bardzo ważna.

__________________________________
Totalne dno i gówno.

Nie wiem co powiedzieć, moja Reska jest najlepsza.

Dawno mnie tu nie było. Brak Weny. 
Kocham Daję jest kotem, czytajcie jej Blogi!!!



A i dziękuję, że byłyście i skomentowałyście, aż tyle razy epilog o Bartku. Dziękuje, z całego serduszka.

Pozdrawiam Ania

czwartek, 9 stycznia 2014

#Five


'You're The One That I Want'

Złość- to ona przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie naszego życia. TO ona w afekcie prowadzi nas do czynów których tak naprawdę nie chcemy. Wypala nam resztki godności, odbiera honor. To są te emocje które  chcą nami w jak największym stopniu zawładnąć popchnąć nas w kierunku gorącego, parnego piekła, by razem z diabłem tworzyć harce radości. Złość czasami to dobra siostra ambicji, nieraz ktoś chce nas poniżyć, ogłupić my wpadamy w szał, dostajemy białej gorączki nie możemy nad sobą zapanować, w afekcie obiecujemy sobie, że nie zostawimy tego. Złość więc czasami jest motorem napędowym ku naszemu lepszemu życiu.

-Kim jest ta ruda dziewczyna? – pytasz z zaciekawieniem, bo to pytanie non stop huczy w Twojej głowie, bo nigdy nie pomyślałabyś, że Piotrek jest zdolny do czegoś takiego. Nie myślałaś, że co noc sypia z inną laską, co noc mizia się z kolejną. Nie chcesz, a wręcz boisz się, aby takie ręce Cię dotykały, dłonie które dotykały milion dziewczyn,  a boisz się chyba tego, że nie sprostasz, że znów będziesz tą mała zahukaną dziewczynką z domu dziecka. Dziewczynką krzywdzoną, dziewczynkę bez duszy, dziewczynkę z samym ciałem.

-Która ?- Twój ostry wzrok uświadamia chłopakowi, że nie odpuścisz i musisz, a dokładniej chcesz poznać odpowiedź na to pytanie- Ta Ruda, to taka sobie tam znajoma – mówi

- I każdej znajomej patrzysz się w cycki i trzymasz za rękę- z tymi słowami i swoja dłoń wyrywasz z uścisku chłopaka

-Nie, nie każdej, nie znasz przeszłości więc nie osądzaj- podnosi głos, a Ty odwracasz się pochłonięta złością, lecz po raz kolejny tego wieczora chłopak łapie Cię za ramiona- Ale Ci ją opowiem – dodaje z widoczną, a dokładniej słyszalną skruchą w głosie. – Kiedy rozstałem się z moją już teraz byłą narzeczoną, to miałem chwile zwątpienia, nic mnie nie cieszyło tak jak powinno mnie cieszyć, po treningach czy meczach lądowałem w knajpach co noc lądując w łóżku z inną dziewczyną, ona była jedną z nich, myślała, że wyjdzie miedzy nami coś więcej, a ja jej nie mogę niczego zaoferować, złapała mnie za rękę więc nie wiedziałem co mam zrobić, a że bałem się jej wzroku, bałem się, że zrobię coś wbrew sobie, to patrzyłem tam gdzie faceci non stop się patrzą. – kończy z tym swoim rozbrajającym uśmiechem na twarzy.

-A co jeśli mną też się tak szybko znudzisz? Zabawisz i zostawisz ?

-Za długo codziennie gościsz w mojej głowie bym tak łatwo pozwolił Ci odejść-  mówi

- Ale ja też mam przeszłość, okropną przeszłość- mówisz już szeptem.

-Teraz jesteś moja, więc poradzę sobie z tym jakość – tym razem to Ty dostajesz wielkiego kopa odwagi wspinasz się na palce i całujesz środkowego namiętnie w usta. Jego dłonie znajduję się na Twoich ramionach zaraz zataczają wielkie koła na plecach by w końcu mógł docisnąć Cię do swojego wielkiego ciała, jakby z obawą, że zaraz odwrócisz się i oddalisz się z zasięgu wzroku.

-Jutro mam mecz, bardzo ważny mecz, bo pierwszy tutaj, ale pewnie trener i tak mnie nie wystawi do żadnej z piątek – mówisz z żalem –Przyjdziesz ?

-Oczywiście, że tak. Jakbym mógł przepuścić mecz mojej gwiazdy. Wyciągnę Kosę i przyjdę – dodaje ze stanowczością w głosie

- Bo widzisz właściwie mam coś dla Ciebie – mówisz otwierając torbę. Wyciągasz z niej tą nieszczęsną koszulkę i wręczasz chłopakowi.

- Co ona taka duża, przecież nie jesteś tak przypakowana- za te słowa dostaje cios z Twojej drobnej piąstki w ramie. Cała drogę do Twojego mieszkania przeżywa, że masz stanowczo za dużo siły jak na tą drobną kobietę. Rozstajecie się już po chwili, non stop to przedłużając, bo żadne z Was nie chce odejść pierwsze, jednak musisz w końcu to zrobić, by rano na rozruchu być w świetnej formie, by pokazać się jeszcze raz trenerowi by wzbudzić w samej sobie nadzieję, że zagrasz. Po kolejnym długim i namiętnym pocałunku postanawiacie się rozejść. Wchodzisz ślamazarnie po schodach, przekręcasz zamek w drzwiach, rzucasz torbę w kąt pokoju idziesz do sypialni i tak bezpretensjonalnie rzucasz się z rozpostartymi ramionami na materac łóżka który lekko się zapada pod wpływem nagłego ciężaru. Budzisz się rano, a Twoja głowa dziwnie pulsuje, boli Cie chociaż dzień wcześniej nie zaznałaś w ustach nawet kropli alkoholu. To emocje rozsadzają Ci blond czuprynę. Patrzysz na zegarek, masz jeszcze całkiem sporo czasu przed treningiem. Idziesz do sąsiadki na górę.

-Dzień dobry Panie Stasiu, jak tam dzionek mija.? Jak to dawno żeśmy się nie widzieli –mówisz z uśmiechem na ustach. Ściągasz buty jeden o drugi i ustawiasz je stopą tak aby jako tak prosto stały.

-No tyle to już minęło, chyba z 20 godzin. – mówi, co kwitujesz znów śmiechem. Sama dziwisz się sobie, że tak bardzo przywiązałaś się do tego starszego małżeństwa.

-A Pani Balbinkę to gdzie wcięło ?– pytasz

- Poleciała gdzieś na ploty jak to ona, bo przecież ją najbardziej interesuje która to tam się puściła w klatce obok, o której Heniek pijany wrócił. – wybuchasz śmiechem

-No tak – kiwasz lekko głową na potwierdzenie-  Pamięta Pan o dzisiejszym meczu, prawda?

-No jakbym mógł zapomnieć. – twierdzi

-Kamień z serca normalnie. Wie Pan, boję się strasznie, że nie zagram dziś, a chłopaki mają przyjechać też z Krakowa, a mnie nie będzie na tafli – mówisz ze szczerością

-Będziesz Lenka, uwierz w siebie bo jesteś najlepsza – poklepywanie po chudym ramieniu dodaje Ci chwilowej otuchy, chwytasz zielone jabłko ze stołu i machinalnie się w niego wgryzasz, jednym okiem patrzysz na zegarek znajdujący się na kuchennym okapie zegarek i widząc godzinę która właśnie wybija zrywasz się z dębowego krzesła w pośpiechu zakładasz buty i wybiegasz z mieszkania.  Dobrze, że przed wyjściem naszykowałaś torbę na rozruch łapiesz ją i po raz kolejny dzisiejszego dnia biegniesz na trening. 

Wpadasz przebrana lód i czujesz się znów lekka i wolna. Z stoickim spokojem odpychasz się kolejno raz prawą, raz lewą nogą i nabierasz prędkości. Nogi Twoje tańczą, przeplatają się przez siebie. Kij idealnie natrafia na krążek i blokuje go. Doganiasz dziś swoją najszybszą napastniczkę i stoisz z nią oko w oko nie ustępujesz nie dziś. Bo właśnie dziś jest Twój dzień, dzień w którym Twoje marzenia wchodzą na wyższy etap.

Zrzucasz z siebie mokre od potu ubrania które tak mocno Cię krępują. Odpinasz czerwony zegarek z nadgarstka, zrywasz cienką czarną gumkę z włosów które natychmiast opadają na Twoje muskularne plecy i barki przylepiając się do nich. Wchodzisz pod prysznic, przekręcasz kurek i po upływie małej sekundy Twoje ciało zostaje oblane lodowatą wodą, dającą ukojenie Twoim obolałym i wykończonym mięśniom. Powieki zamykają się, przygryzasz lekko usta.  Odpoczywasz. Nie wiesz ile tak stoisz. Po kilku dobrych minutach wyłaniasz się z miejsca odrodzenia ciała i udajesz się w kierunku sypialni by spakować się na dzisiejszy mecz. Minuty upływają szybko, stresujesz się przeokropnie, bo nie wiesz co Cię czeka.  Stoisz w szatni nerwowo stąpając z łyżwy na łyżwę, dłonie pocą Ci się przeokropnie. Nie widziałaś się dziś z Piotrkiem, nie wiesz też czy chłopaki dotarli cali i zdrowi na mecz. Nie wiesz już właściwie nic, czujesz tylko chaos.

- No dziewczynki widzę, że pośladeczki chodzą z nerwów. Tak pozwoliłem to sobie ocenić, nie miejcie mi tego za złe. Teraz tak na poważnie, mamy przed sobą w chuj ciężkie 3 tercje. Musimy wygrać i pokazać, że nowicjusze też mają jaja. Jesteście zdolne pokonać każdego tylko musicie uwierzyć w swoje możliwości, pracowałyście na to cholernie ciężko. Teraz tak w pierwszej trójcę wychodzą- i tu głos trenera urywa się, nie słyszysz nic, strach odmawia Ci wszystkiego, a przecież Ty Lena Twardowska nigdy nie bałaś się niczego, a teraz? Co sobą reprezentujesz? Jaką klasę, po chwili na Twoje ramiona opadają ciężkie ręce Nadii

-Jest Lenka udało nam się, pokażemy dziś klasę – mówi ciesząc się jak małe dziecko, Ty chwile stoisz w osłupieniu lecz gdy dochodzi do Ciebie ta wiadomość fala euforii wpada w Twoje ciało. Wychodzicie na tafle, dostrzegasz wszystkich, ludzi nie ma zbyt dużo, jest paru dziennikarzy, jest Piotrek, Pan Stasiu i chłopaki . Cieszysz się, wychodzisz w drugiej piątce razem ze swoją najszybszą napastniczką, waszym największym skarbem w drużynie. Wyjeżdżasz po raz pierwszy na lód gołą ręką przejeżdżasz po  nim i żegnasz się jak to masz w zwyczaju zakładasz rękawice. Słyszysz okrzyki chłopaków. Udaje Ci się wszystko, do momentu w którym stoicie przy drugiej niebieskiej linii wykonując tak zwane wznowienie, przepychasz się z zawodniczką obok, która po gwizdku jakby w amoku pędzi na Twoją napastniczkę, która upada na lód z bólem namalowanym na Twarz. Patrzysz na Kamila, najlepszego obrońcę jakiego znasz który nagle krzyczy ‘Lena drużyna to Twoja rodzina’ . Każde to słowo dudni w Twojej głowie i gdy dziewczyna wychodzi na lód po 2 minutowej każe postanawiasz wyrównać rachunki.  Dociskasz ją do bandy lecz ona nie odpuszcza podjeżdża do Ciebie

-Uważaj sobie bachorze z domu dziecka, nie masz przed sobą koleżanki – mówi a w Tobie zaczyna gotować się złość.

-Wole być bachorem niż dziwką nieradzącą sobie z przegraną – dodajesz podjeżdżając do niej bliżej patrząc w te zadziorne oczy. Słychać od chłopaków ‘ Lena zaczyna akcje’ Odwracasz głowę widzisz przerażony Piotrka, wzrok w którym boi się, że coś Ci się stanie, a wręcz przeciwnie pokażesz tej suce kto rządzi w Rzeszowie.

-Widzę, że się nie zaprzyjaźnimy. Myślisz, że jak wozisz dupę z tym siatkarzykiem lub z chłopakami z Cracovii to Twój ranking społeczny wzrośnie, ze śmiecia nie zrobisz królewny – mówi, a Ty pękasz. Odpinasz kask i go ściągasz, gra zatrzymuje się, rzucasz kij i rękawice i zaczyna się to co kochasz. Po chwili siedzisz na tej głupiej dziewczynie i wymierzasz ostatni cios. Głowa jej odbija się od lodu, krew wypływa z nosa, który najprawdopodobniej łamiesz.

-Wole być bachorem z domu dziecka, niż osobą bez honoru, nie można nazwać Cię sportowcem, bo za mocna jesteś w gębie za słaba w grze- mówisz i zjeżdżasz do boksu, bo dziś Twoja gra dobiegła końca. Dostajesz karę do jego końca, jednak czujesz się dobrze, zjeżdżając do trenera dziewczyny pokrzepiająco klepią Cię po plecach, a te które czekają na swoją szanse na lodzie uderzają kijami o drewnianą bandę, co ma oznaczać, że są z Tobą.


_________________________________

No to drogie czytelniczki poznajemy prawdziwy mocny charakterek Leny.
CO wy na to wszystko ? 

CI co wygwizdali wczoraj Fabusia powinni też zostać wygwizdani, brak szacunku niczego. Ich nie można nazwać kibicami...


Następny za 2 tygodnie. 

Zapraszam do komentowania.

Pozdrawiam Ania 



środa, 1 stycznia 2014

#Four

'Let it be'


Czasami w naszym życiu przytrafiają się takie chwilę, chwile które powinny być zdecydowanie nieulotne. Chcesz zarejestrować w swoim mózgu każdą milisekundę tego momentu, każdy drobny szczególik. Chcesz pamiętać wszystko krok po kroku. Masz wytężony wzrok, boisz się nawet mrugnąć, bo myślisz że właśnie wtedy stanie się coś tak bardzo niesamowitego niczym zaćmienie księżyca i nie chcesz tego przeoczyć


W takiej właśnie chwili znalazłaś się teraz. Teraz właśnie stoisz wtulona w pokaźną klatę piersiowa. Teraz właśnie trzymasz mocno i w pasie. Teraz właśnie jest ta chwila dla której chcesz żyć.  Przymykasz lekko powieki i widzisz Panią Balbinkę słyszysz wypowiadane w Twoim kierunku słowa ‘ nie można żyć wiecznie samemu’ może starsza kobieta ma racje, może powinnaś szeroko patrzeć na świat otworzyć serce na oścież i zaznać smaku miłości? Ale jak masz to zrobić skoro strach przed zranieniem i wykorzystaniem doszczętnie Cię paraliżuje.  Otwierasz delikatnie oczy, znów widzisz klub pełen ludzi, znów widzisz ten szary lekko przytykający Cię kłębiący się w powietrzu dym. Znów widzisz tych mężczyzn którzy lustrują Twoje ciało od czerwonych szpilek, aż do potężnych ramion wcześniej robiąc sobie dłuższy przystanek na Twojej umięśnionej pupie.  Muzyka się zmienia, jej tępo staje się stanowczo szybsze, ludzie zaczynają tańczyć żwawiej, lecz wy nadal tkwicie w silnym uścisku nie przyśpieszacie, nadal się lekko kołyszecie.  Nagle ktoś zakłóca wasz idealny spokój

-Przepraszam koleżanko z pięknym tyłeczkiem zostaw tego wyrośniętego dryblasa i chodź na parkiet poszaleć z tatusiem- mówi łapiąc Twoją rękę która jeszcze przed momentem znajdowała się nad piotrkowym biodrem. Nie chcesz się obracać, boisz się lecz przypominasz sobie siebie z lodu.

-Słucham? – patrzysz na pijanego faceta cynicznym wzrokiem

-No chodź, długo mam czekać. -  szarpie Twoją ręką, próbuje Cię pociągnąć

-Ona nigdzie z Tobą nie pójdzie- do waszej rozmowy wtrąca się siatkarz. Wiesz, że jeśli dojdzie do rękoczynów, to będzie miał on problemy, nim zachlany ‘tatuś’ zdążył coś powiedzieć, wymierzasz mu siarczysty cios w sam nos. – Piotruś uciekamy- mówisz szybko. Chłopak trzyma Cię za rękę jakby się bał, że mu uciekniesz.

-Załóż moją bluzę i zapnij do końca, bo zaraz kurwica mnie strzeli jak jeszcze choćby jeden facet będzie się za Tobą oglądał.- mówi. Twoje policzki nagle owlekają się purpurą.

-Dziękuję- mówisz, a on bierze Twoją dłoń w swoją, z Twoich ust wydobywa się lekki jęk gdy swoimi opuszkami dotyka kostek na Twojej ręce podnosi ją lekko u góry, i całuje. Ruch ten Cię bardzo onieśmiela.

-Dużo wypiłeś?- patrzysz lekko na jego niebieskie rozbiegane oczy.

-Dziś? Dziś jeszcze nic- stwierdza. Nie pomyślałbyś wcześniej, że ten chłopak może być taki odważny- Opowiadałem chłopakom o tym, że Cię poznałem, że byłem na treningu hokeja, nie chcieli mi uwierzyć, ale dobrze, że miałem to zdjęcie- ciszę, przerywa Twój śmiech

-Nie myślałam, że jestem taka sławna- mówisz siadasz na pierwszej lepszej ławce która znajduję się koło 
Ciebie, Twój towarzysz siada blisko, kładzie ręce na nogi, jest trochę zdenerwowany

-Mogę coś zrobić?- pyta kiwasz lekko głową.  Po chwili jego twarz odwraca się w Twoim kierunku, dłoń ląduje na zimnym już policzku, a wargi z zastraszającą prędkością znajdują się tuż przy Twoich. Muska Cię nimi delikatnie. Nie odsuwasz się.  Chyba nawet chwilowo nie myślisz.  Lecz gdy do Twojego mózgu dochodzi wiadomość co właściwie teraz robisz, nad Twoją głową zapala się święcąca żarówka. Odskakujesz szybko i stajesz na równe nogi dłońmi obciągając sukienkę w dół.

-Nie powinieneś był tego robić. Nie znasz mnie – mówisz, lecz odwagi nie starcza Ci już na to by spojrzeć mu w oczy.- Pójdę już do domu, jestem zmęczona- chwytasz za suwak by rozpiąć i oddać mu bluzę

- Oddasz przy okazji. Odprowadzę Cię. Będzie mi się lepiej spało z wiadomością, że jesteś bezpieczna.- Droga do Twojego mieszkania upływa nadto szybko w zupełnej ciszy. Stąpacie obok siebie bez większego zaangażowania. Gdy jesteście pod Twoim blokiem mówisz nikłe ‘ to tutaj’ i odchodzisz. Odwetem jest jego ciche ‘przepraszam’ które miało być dla Ciebie niedosłyszalne. A jednak. Wchodzisz domu, szybko się przebierasz i zatapiasz się w grafitowej pościeli po sam czubek zmarzniętego nosa oddając się w całości Morfeuszowi. Rano budzisz się i jak co dzień dokonujesz tych samych czynności. Robisz to mechanicznie. Idziesz po Kosę, biegasz  z nim 45 minut wracasz, bierzesz prysznic, jesz, idziesz na trening dowiadujesz się na nim kiedy zostanie rozegrany Twój pierwszy mecz i jak się jeszcze okazało na własnym terenie.  Czujesz adrenalinę i to ogromną. Serce bije jak oszalałe.  Na obiedzie u Twoich przyszywanych dziadków jesteś nieobecna. Pani Balbina bez cienia wątpliwości wie, że coś się stało w Twoim życiu. Opowiadasz jej całą wczorajszą historię, kobieta z zaciekawieniem i troską wymalowaną na twarzy słucha Twojej opowieści, Twoich obaw, które według niej są zupełnie bezpodstawne.

-Kochanie, nie można wrzucać wszystkich do jednego wora. Nie możesz myśleć, że każdy chłopak okaże się skurwielem, nie możesz myśleć, że każdy z nich Cię zrani, bo tak to nigdy nie dasz żadnemu z nich wejść do swojego serca. Może zbyt pochopnie oceniłaś tego młodzieńca, wydaje mi się, że powinnaś się otworzyć, wiem, że trudno będzie zapomnieć o tym wszystkim co się działo w domu dziecka, gdy byłaś młoda, a wydaje mi się, że nawet nie zapomnisz o tym, lecz może tą rysę można jakoś podgoić, pozostanie blizna, ale miód miłości ją choć trochę zagoi. Powinnaś porozmawiać z tym chłopcem wyjaśnić mu wszystko, porozmawiać z nim szczere, nie obawiaj się, że Cię wyśmieje, nie bój się, że ucieknie, bo jeśli tak się zachowa to będziesz wiedziała wtedy, że nie był on wart Twojego zainteresowania Kochanie, a zobaczysz jak w końcu komuś obcemu opowiesz o tym, na sercu i na całej Twojej duszy zrobi Ci się zdecydowanie lżej- mówi, a Ty mocno wtulasz się w babcine ciało, które pachnie jeszcze malinowym sokiem.  Idziesz do swojego mieszkania, usadawiasz się wygodnie na parapecie i dochodzisz do wniosku, że chyba starsza kobieta miała racje, że powinnaś przeprosić Piotrka za swoje wczorajsze zachowanie, szczeniackie zachowanie. Zeskakujesz zwinnie z parapetu i szybkim krokiem udajesz się do salonu i przeglądasz Internet w celu poznania najbliższego terminu w którym gra Asseco. Wtedy właśnie sobie uświadamiasz, że widziałaś tego chłopaka kilka razy, kilka momentów zaważyło na tym, że stałaś się przywiązana, do jego błękitnych oczu, do jego blond włosów, do jego długich nóg. Szczęście znów szło z Tobą w parzę, bo okazało się, że mecz ma odbyć się dziś i to jeszcze na hali Podpromie, za cholerę nie wiedziałaś gdzie to jest, ale od czego ma się niezawodny GPS. Ubrałaś znów swoje ukochane męskie spodenki i bokserkę, na ramie zarzuciłaś torbę Nike, z tego względu, że na mecz idziesz po treningu. Do torby chowasz jeszcze jedną z koszulek, które dostałaś od trenera, koszulki te są przeznaczone niby dla bliskich, chcesz dać jedną środkowemu. Chciałaś go również zaprosić na swój mecz.  Trening mija Ci nadto szybko, wszystko wychodzi Ci doskonale, humor masz równie szampański. Jak natchniona jedziesz kilka ulic dalej gdzie znajduje się piękny obiekt sportowy. Otacza Cię multum ludzi ubranych w biało- czerwone bluzki wyśpiewujących piosenki które mają zagrzać zawodników do lepszej gry. Wyglądałaś dziwnie, nie miałaś idealnie ułożonych włosów, odróżniałaś się od reszty kibiców. Z trudem na bilecie znalazłaś swoje miejsce i udałaś się na wyznaczone miejsce na którym zasiadasz. Spotkanie się zaczyna i równie szybko kończy stanem 3:0 dla rzeszowian.  Siedzisz do końca czekając, aż tłum napalonych nastolatek zrobi sobie zdjęcie ze swoim idolem, czy wyzna mu miłość. Gdy zauważasz swoją szansę schodzisz na dół pod barierki wyciągasz z torby biało-niebieską koszulkę z numerem 9 na plecach lecz do Twoich iście błękitnych oczu dochodzi widok który powoduje, że Twoje serce bije szybciej, a napędzane jest złością. Torba zsuwa Ci się z ramienia powodując ogromny huk, środkowy przenosi swój wzrok z wysokiej, rudej i bardzo ładnej dziewczyny na Ciebie, przestaje jej się patrzeć w biust, puszcza rękę, a jego twarz przypomina rybę, otwarte usta, i momentalnie czerwone policzki, powodują, że złość zbiera się w Tobie jeszcze bardziej.  Podnosisz torbę i odwracasz się gwałtownie, ale wpadasz na wielką, czarną kamerę i jednego z dziennikarzy Polsatu, który momentalnie Cię poznaję

-Przepraszam Pani Lena Twardowska? Nowy nabytek Rzeszowskich Tytanów? –pyta mężczyzna poprawiając sobie okulary na nosie i w tak zwanym międzyczasie dając znak swojemu kamerzyście by miał się na baczności

-Zgadza się. Mogę w czymś Panom pomóc? –pytasz cicho, lecz wciąż czujesz wzrok Piotrka na swoich barkach

-Mógłbym przeprowadzić z Panią króciuteńki wywiad ? – odpowiedzią jest potwierdzające skinienie głowy. Po chwili znajdujesz się w małym kwadratowym pudełku. Nikle się uśmiechasz, bo przecież nie chcesz sprawić wrażenia zołzowatej.

- Witam Państwa, mamy przed sobą niewątpliwie młodą gwiazdę polskiego żeńskiego hokeja. Widać, że siatkówka przyciąga nawet piękne hokeistki. Co Pani lubi  w siatkówce?

- Co lubię? Chyba to co lubi każdy sportowiec-  adrenalinę.  Żaden ze sportowców nie jest zamknięty na jedną dyscyplinę sportu, bo sport nie dzieli, a łączy.

-A jak podobał się Pani dzisiejszy mecz ?

- Dzisiejszy mecz to przeogromna dawka każdego rodzaju emocji które targały moim zmęczonym po dwóch dzisiejszych treningach ciałem. To co Pan Ignaczak robił w obronie, coś niesamowitego. Tyle pasji było w tym co robi,  pokazał mi, że ważna jest każda akcja, jak widać mam już guru z którego mogę brać przykład.

-Czyli ma Pani ulubionego zawodnika?

-Nie, nie mam ulubionego zawodnika. Nie chodzi o to by ktoś był moim ulubionym zawodnikiem, wypowiadamy się teraz o sporcie drużynowym, a jak wiadomo w sportach drużynowych w siatkówce czy też w hokeju nie liczy się jednostka która zdobywa gole czy punkty, liczą się wszyscy od bramkarzy, libero po atakujących czy napastników.  Liczy się każdy pojedynczy zawodnik który może wnieść coś dobrego dla drużyny.

-Słyszałem, że Pani kontrakt opiewa spora suma. Jakie to uczucie, że zaraz po wyleczeniu kontuzji w tak młodym wieku niemal biją się o Panią czołowe polskie kluby ?

-Jakie to uczucie? Na pewno miłe, czułam się wtedy doceniana, poczułam, że moja gra jest warta przysłowiowej świeczki. Jednak o pieniądzach nie będę dyskutować. Ale chętnie mój menadżer przedyskutuje z Panem każdą zawiłość dotyczącą mojego kontraktu. Jak będzie dalej? Nie wiem, z kontuzją borykam się nadal, ostatnio znów daje mi w kość. Jednak mam nadzieję, że w najbliższym meczu trener pozwoli mi pokazać siebie i zagram. Na mecz który odbędzie się już w tą sobotę na naszym terenie zapraszam wszystkich bardzo serdecznie.

-A co skłoniło Panią na przybycie na dzisiejszy mecz ?

-Miałam spotkać się z przyjacielem, mieliśmy porozmawiać bo ostatnio zabrakło nam czasu, jednak minęłam się z nim – wtedy odwróciłam się za siebie i popatrzyłam smutnym wzrokiem na siatkarza koło którego nadal stała wredna ‘piękność’. -  Teraz dziękuję bardzo za miłą rozmowę, ale czas na mnie. Pozdrawiam wszystkich kibiców Asseco i Rzeszowskich Tytanów. Lena Twardowska. Pozdrawiam jeszcze raz.- żegnając się z dziennikarzem wychodzisz z hali. Idziesz do drzwi, kiedy bucha na Ciebie chłodnawe już powietrze zatrzymuje się gwałtowne pociągnięcie za rękę. Odwracasz się i widzisz Jego smutne oczy.

-Lena, co Ty tutaj robisz?- pyta nadal nie puszczając Twojej dłoni.

-Przyszłam przeprosić,  porozmawiać, wyjaśnić. Ale nie przejmuj się, dziewczyna na Ciebie czeka – mówisz próbując wyrwać rękę z jego uścisku, co chłopak momentalnie wykorzystuje i po raz kolejny wbija się w Twoje usta, lecz Ty tym razem nie protestujesz.


__________________________________
Miało być jutro, ale widać jestem chu*owa bo nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie dodać. Taka sobie ja. 

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku ode mnie, byście były nadal zajebiste, byście nadal ze mną się męczyły i czytały te moje szajsy 

Jednym słowem KOCHAM WAS.


Zapraszam na

Pozdrawiam Annie